Strony

poniedziałek, 25 listopada 2024

jesieniarstwo dla zaawansowanych

 

Łatwo jest lubić jesień złocistą, słoneczną i ciepłą.

Schody zaczynają się z mrokiem zapadającym o 16, porannym skrobaniem szyb w samochodzie, brakiem pomidorów i słońcem, ukrytym tak dobrze za chmurami, że zaczyna się nabierać wątpliwości czy istnieje ono naprawdę. To jest ten czas, kiedy jesień mówi, "sprawdzam, zobaczymy, czy dalej jesteś jesieniarą".

I ja wtedy mówię "potrzymaj mi piwo" (grzane, z pomarańczą i cynamonem).

środa, 20 listopada 2024

Roztocze jesienią

 

Czasem wystarczą niecałe dwa dni i niecałe dwie godziny drogi od domu.
Czasem jest tak, że po paru godzinach chodzenia po złotych lasach, człowiek ozłaca sobie serce od środka i układa wszystkie rozproszone życiowe puzelki.

czwartek, 24 października 2024

zdjęcia


 Skończyłam ostatnio wklejać zdjęcia do albumu z 2022 roku. Taką mam w temacie lekką obsuwę, ale robię to regularnie. Wybieram zdjęcia do wywołania z dysku, przesyłam je do wywołania w Empiku, kupuję album. Potem następuje mozolna segregacja chronologiczna i wklejanie. Lubię to robić, to zawsze taki spokojny czas w salonie z muzyką albo audiobookiem, czasem asystują dzieciaki, wspominamy razem.

piątek, 27 września 2024

Schody


Mamy dwupoziomowe mieszkanie. Największą zaletą tej dwupoziomowości jest to, że dość wyraźnie wyznacza się granica między sferą publiczną, czyli dołem, z salonem i kuchnią, a prywatnym bordello na górze. Na dole porządek zaprowadza się łatwiej, jest mniej rzeczy, a te, które zostają na dole mają swoje jasne miejsce. Reszta w trakcie szybkiego ogarniania trafia na drewniane stopnie schodów. Mało jest chwil, gdy schody są puste i nie ma na nich przeczytanych książek dzieciaków, małych autorskich budowli z lego, rysunków i innych rzeczy do wyniesienia przy okazji.

Na schodach siedzi Pirat podczas wspólnego oglądania filmów, bo stamtąd, w razie straszniejszych momentów, może się szybko schować do swojego pokoju.

Przy schodach stajemy, wrzeszcząc do dzieci, że trzeba już wyjść do szkoły, albo że śmieci są do wyniesienia, albo żeby zeszły na obiad. Przy schodach (na górze) stają dzieci, pytając za ile dni będzie Boże Narodzenie, ile zer ma bilion, i czy mogą czystą kartkę.

Schodzę codziennie wieczorem po szklankę wody. I mam tak, że zatrzymuję się na środku schodów, tuż przed takim jednym skrzypiącym. Nigdy nie wiadomo, co może kogoś obudzić. I to jest ten moment zawsze, kiedy ogarniam rzeczywistość, łapię dystans. Kiedy patrzę na dom. Dom bezpieczny, ciepły, nasz. Stoję tak pomiędzy, i patrzę z góry na salon i kuchnię, we względnym porządku, wieczorne książki na niewielkim trochę podniszczonym drewnianym stoliku. Stara, wciąż wygodna kanapa, dębowy stół po babci, na nim kwiaty. Cicho szumi zmywarka i pompy w akwarium. Za dużymi salonowymi oknami spokojna noc szumi sobie w liściach wierzby. Wracam na górę, ze szklanką wody. Mijam troje drzwi, za którymi śpi troje zdrowych, zadowolonych z życia dzieci. Być może mają brudne stopy. Oddychają spokojnie.

wtorek, 6 sierpnia 2024

Rumunia z dziećmi pod namiotem

 

Do Rumunii chcieliśmy wrócić od lat, byliśmy tam razem jeszcze przed dziećmi, jechaliśmy pociągami przez Ukrainę i to zupełnie inna epoka była. Zapamiętaliśmy jednak, że kraj jest piękny, zróżnicowany, że góry wspaniałe, a mieszkańcy arcyprzyjaźni.

Dlatego zapakowaliśmy się do samochodu z naszym namiotem (okazało się że to jego ostatnia podróż z nami) i któregoś lipcowego dnia nad ranem wyruszyliśmy.

środa, 26 czerwca 2024

lato, doskonale nieidealne

 


Przyszło lato.

Zachwyca mnie ta letnia nieidealność. W ogóle odnajduję się wspaniale w przeciętności, w zwykłości. Uwodzi niespektakularność, brak fajerwerków. Nie muszę zdobywać najwyższych szczytów, nie muszę osiągać wszystkiego, nie wszystko musi być perfekcyjnie.

I to lato… Lato nieuczesane, całe doskonałe w tej nieidealności. Brudne stopy, poczochrane włosy. Obłoki pierzaste na niebie, gdy człowiek leży sobie na kłującej trawie, i nogi trochę swędzą od komarów.

wtorek, 30 kwietnia 2024

Lyon z dziećmi. Podróż sentymentalna

 
 

To było trochę jak podróż w czasie. My już jakby inni, dzieci jakby większe (i jedno dodatkowe), ale uczucie było takie, jakbyśmy się o tę dekadę cofnęli, wskoczyli do tamtego życia w roli turystów.

niedziela, 17 marca 2024

przyjemności czasu mroku


To nie jest tak, że spędziłam ostatnie miesiące pod kocysiem z herbatką i książką.

Chociaż bym chciała, i wiem, że dobrze by mi to zrobiło, chociażby z czysto pragmatycznych względów, wiadomo wszak, że jednostka wypoczęta i zregenerowana jest bardziej wydajna w każdym względzie. Wiem o tym i czuję to mocno. Że w te miesiące się zwalnia. Że się regenerować trzeba, że to taka noc w rocznej dobie. Należałoby się dobrze karmić, odżywczo, spać jakościowym snem, spacerować gdzieś w szczelinach światła, robić sobie masaże, dobre głębokie praktyki jogi i medytacje. Należałoby popołudniami ograniczyć się do planszówek i książek, a wieczorami oglądać jakieś smaczne filmowe klasyki.

środa, 28 lutego 2024

luksusy na miarę naszych czasów


 Z wiekiem (hoho, tak tak) zmienia mi się poczucie luksusowości.

Luksus, to według Wikipedii termin opisujący kategorię dóbr materialnych, bądź usług wyróżniających się wysoką ceną, wysoką jakością wykonania oraz trudną dostępnością dla odbiorcy. Produkty luksusowe adresowane są do wąskich grup społecznych, należą do produktów oraz usług ekskluzywnych.

Nigdy nie należałam do fanów luksusu na pokaz, ostentacji i podejścia zastaw się a postaw się, ale im dalej w wiek, tym bardziej luksus jest dla mnie a nie dla poklasku.

Luksus ma dla mnie dużo wspólnego z miłością do siebie. Z otulaniem jakiejś cząstki siebie takim kaszmirowym kocyczkiem. Z robieniem miłych rzeczy dla siebie, i nie pokazywaniem tego w mediach społecznościowych.

wtorek, 2 stycznia 2024

2023. Podsumowanie.

 

Już nawet nie będę pisać o tym czasie pędzącym, że styczeń 2023 był przedwczoraj i że niemożliwe, że moje najmniejsze dziecko we wrześniu pójdzie do szkoły.

Robię co mogę, żeby to życie zwalniać trochę. Z premedytacją zatrzymuję się na chwilę, łuskam z rzeczywistości takie zakotwiczające skrawki, błyski takie, zatrzymuję się, biorę oddech i uświadamiam sobie, że życie trwa właśnie teraz, i że składa się ono z niezbyt malowniczych pośpiesznych poranków, nerwówki w pracy i zwykłych popołudni w parku albo w kuchni przy garach. Że dzieje się ono także wtedy, gdy jest szaro i deszczowo, gdy dzieci są chore, a ja mam pryszcze na brodzie.