"Styczeń znów otulił mocnym snem
białą manną posypane pola
sosny w przekrzywionych czapach
na wielkim łbie
łypią czarnym ślepiem posiwiałej kory"
Na zimowym półmetku, gdy zamarzła do reszty letnia energia.
Generalnie sposoby na zimę znam dwa: pierwszy to przystosowanie się do uśpionej pory roku i ograniczenie aktywności (proponuję koc, termofor, złocistą nalewkę z kwiatów czarnego bzu, książki z akcją w Ameryce Południowej, gry planszowe i bossa novę).
Zaś drugi (wymaga więcej silnej woli, praktykuję go znacznie rzadziej), to zanurzenie się w zimie. Zachwyt oślepiającym śniegiem, ciężkimi drzewami, palcami rozmarzającymi po marszu. Energia, jaka się wtedy budzi, jest jakaś czysta i wyraźna.
Strony
▼
poniedziałek, 31 stycznia 2011
poniedziałek, 10 stycznia 2011
keep walking
i oto nastał kolejny rok. Dla mnie zapowiada się trochę przełomowo i szczęśliwie. (czyli generalnie jak każdy). Mam głowę pełną marzeń, planów i projektów.
Może to trochę naiwny zwyczaj, ale lubię te podsumowania, wyciąganie wniosków, zapisywanie postanowień, snucie planów - konkretnych, mglistych, abstrakcyjnych. Lubię szukać w tym czasie inspiracji, oglądać, czytać, zapisywać. Lubię też wracać do tych zapisków w ciągu roku, obserwować zmiany, wykreślać zrealizowane pozycje, frustrować się i motywować przy tych niezrealizowanych (i chyba już nierealizowalnych niestety - jak moje doroczne wieloletnie postanowienie - szpagat turecki).
A tymczasem spędzam chwilę w domu, co mnie cieszy niezmiernie wobec nieprzyjaznej, szaro-deszczowej aury.