poniedziałek, 31 października 2011

a pillow of winds



Popołudnie było wietrzne i słoneczne. Zimne powietrze pachniało świeżo zaoraną ziemią i palonymi liśćmi. Świat szykował do snu, by oczekiwać na wiosnę. Ja też już czekam na wiosnę, wyjątkowo w tym roku.



















sobota, 22 października 2011

A góry nade mną jak niebo a niebo nade mną jak góry


Mieliśmy w planie udać się na październikowy wypad Bieszczady. Ponurzać się w przepięknych kolorach, zachwycić ciepłym światłem, nasycić zapachem barwnych liści. I nie wyszło. W zamian za to, zanurzyliśmy się w teatrze, dzięki Konfrontacjom Teatralnym, które trwają w Lublinie od tygodnia.

A co do Bieszczad, w tym roku pozostaną nam tylko zdjęcia z sierpnia, też było pięknie. Dotychczas jeździliśmy wiosną, lub na początku lata. A tymczasem w sierpniu, Bieszczady nabierają innego uroku. Zieleń staje się mniej intensywna, dojrzalsza, trawy płowieją, rudzieją i bledną.

ps. Żeby powiększyć zdjęcie, wystarczy na nie kliknąć. Nie wiem, jak zrobić, żeby na stronie wyświetlały się większe...













czwartek, 6 października 2011

sleep safe and warm




Któregoś z ostatnich cudownych dni wybraliśmy się na piknik do parku. Ze świeżym, jeszcze ciepłym ciachem drożdżowym i aromatycznym dżemem morelowym.

Słońce grzało, temperatury prawdziwie wakacyjne, ale letni klimat powoli ustępował jesiennym podmuchom. Jesień jeszcze ciepła, świetliście złota, migocąca babim latem.

Ładowałam baterie tą złocistością, by mieć z czego czerpać energię, gdy jesień stanie się szarością, mgłą i łysymi drzewami.













wtorek, 27 września 2011

wsi spokojna wsi wesoła



Pełną piersią wdycham wczesnojesienne, pachnące powietrze. Nagrzane słońcem, nasycone kolorami. Zachwycam się dojrzałym, spokojnym ciepłem świata.

Odwiedziliśmy ostatnio lubelski skansen. Miejsce odrealnione, wyidealizowane, pachnące drewnem, sianem i ziemią. Wspaniałe na pikniki. Idealne na ucieczkę z miasta do prostej, uroczej sielskości.











czwartek, 8 września 2011

niechaj zabrzmi Bukowina w wiatru szumie



Wciąż trwam w pourlopowym chaosie, ogarniam się i odnajduję w czasie.

A wakacje? Intensywne. Zaczęliśmy filmowym cudownym Zwierzyńcem, potem przenieśliśmy się w krainę malowanych bukowińskich monastyrów i przepięknych krajobrazów, a zakończyliśmy wędrowanie w swojskich Bieszczadach. Zapraszam na trochę obrazów rumuńskich.

W Rumunii spędziliśmy stanowczo za mało czasu i koniecznie chcemy tam wrócić. Przepiękne krajobrazy, wspaniałe góry, niezwykła różnorodność, pyszne jedzenie i wino. Czas tam (szczególnie na Bukowinie) trochę się zatrzymał, przez parę dni wędrowaliśmy wśród malowniczych wiosek, gór i malowanych monastyrów - zupełnie inny świat.