wtorek, 14 stycznia 2020

12 dobrych rzeczy

Skończył się kolejny rok.
Pewnie jestem ostatnią osoba w Internecie robiącą podsumowania 2019, ale trudno.
Jaki był ten rok? Nie jakiś przełomowy, niezwykły, rewolucyjny czy rewelacyjny. Normalny, dobry rok, lepsze i gorsze momenty, trochę trudności, trochę wspaniałości, wiecie, życie po prostu:)
W każdym razie postanowiłam się skupić na tym, co w nim najlepsze.
Zapraszam na 12 dobrych rzeczy w 2019.



1. Zdrowie. Że jest. Bardzo mocno się przekonałam jak cholernie bardzo wszystko - wszystko od niego zależy. "Nikt się nie dowiesz, jako smakujesz, aż się zepsujesz..."

2. Czas z dziećmi. Jedyny w swoim rodzaju, trudny, uczący tak wiele, najpiękniejszy.

3. Czas bez dzieci. Jedyny w swoim rodzaju. Rzadki, odświeżający, potrzebny.

4. Mobilność. Przypominam sobie czasem z rozrzewnieniem czasy studenckie, z tą upajająca wolnością i możliwościami bez końca. Ale doszłam do tego momentu, że znów (co prawda w 99% przypadków z kompletem dzieci i samochodem zapakowanym po dach), ale mogę znów po prostu ruszyć w drogę. Czasem rowerem nad pobliski zalew, czasem na Podlasie, w Bieszczady, czy nad morze, a czasem trochę dalej.

5 ...np do Norwegii. To był jeden w tych wyjazdów z listy marzeń, z tej listy "jak już wreszcie znowu będziemy jeździć gdzieś dalej to tam". Wyjazd jedyny w swoim rodzaju, ze względu na aurę i specyfikę (deszcze pod namiotem) nie najłatwiejszy, ale zachwycający do bólu.

6. Optymizm, pogoda ducha, syndrom Polyanny, whatever. Uderzyło mnie ostatnio, że mam szczęście mieć tę błogosławioną biochemię mózgu, która pomaga mi się nie zamartwiać zanadto. Łatwiej się tak żyje.

7. Rutyna. To pewnie świadczy o starości już trochę, ale mocno w tym roku zwróciłam na to uwagę, że ten zwykły rytm, dzieciaki w placówkach, a my w pracy, i wspólne popołudnia są bardzo, bardzo cenne.

8. Książki, filmy i seriale. Nie mamy może tyle czasu ile byśmy chcieli na wspólne wypady kulturalne w miasto, ale domowe wieczorki z książką, lub rzutnikiem i platformami streamingowymi bardzo dają radę. Czytałam w tym roku sporo świetnie napisanych biografii, jesień należała do Olgi Tokarczuk a teraz, jak zazwyczaj zimą potrzebuję smakowitych powieści, chyba wrócę do XIX wieku.

9. Muzyka. I cisza. Obie arcyważne, obie najlepiej smakują słuchane uważnie.

10. Jedzenie. Wiecie, jak to u mnie jest z jedzeniem:D

11. Przyroda. Jestem cholernie wdzięczna, że mimo kasandrycznych wizji dotyczących przyszłości naszej planety, ciągle możemy po prostu pójść sobie do lasu. Że możemy usiąść na trawie, głasiać aksamitne doły liści, że mrużymy oczy w blasku słońca odbijającego się od niewielkiego dzikiego jeziorka (które nie wyschło). Że możemy sobie obserwować żuki, wsłuchiwać w śpiew ptaków i bzyczenie pszczół, szukać śladów dużych zwierząt.

12. Czas i miejsce. Kolejny rok bez wojen i katastrof.

Podlasie zimą jest niemal równie zachwycające co latem




pierwsze, wczesnowiosenne rowery


pierwszy piknik w burym przedwiośniu, "najpiękniejszym tym co za chwilę"


twórczość pisankowa

pandorycerz


kolejny piknik gdzieś w wiośnie

cała prawda o rodzicielstwie

nie mieliśmy w tym roku szczęścia do pogody na wyjazdach. Morze na tydzień przed upałami.



nasza ulubiona prasłowiańska miejscówka


koncertowo


czucie dźwięku




Bieszczady, na szczęście nie całe w tłumach


animacje na wakacjach



kolejny wakacyjny wyjazd, na którym się nie opaliliśmy. Norwegia.




Dania powrotna

ludziki lego



"oto, widzisz, znowu idzie..."




12 komentarzy:

  1. najlepsze podsumowanie zeszlego roku, zycze Wam by obecny tez byl dobry i zebyscie tej cudnej umiejetnosci dostrzegania tego dobra nigdy nie zatracili, pozdrawiam cieplo - joanna

    OdpowiedzUsuń
  2. Odpowiedzi
    1. piękny, choć miał swoje zupełnie niefajne momenty;)

      Usuń
  3. Moja koleżanka też nazywa mnie Pollyanną ! Tak, taka biochemia w mózgu bardzo pomaga w codzienności.
    Piękne podsumowanie, piękne zdjęcia. Moje ulubione, z tego zestawienia, to oszronione trawy i głowa-słońce w niebieskiej kurtce (no właśnie, skąd kurtka ?).
    W tym roku udało nam sie rowerowo zwiedzić Bornholm i bardzo polecam odwiedzenie tej wyspy. Widoki może nie urywają głowy tak jak w Norwegii, ale też dają radę. Jest trochę skandynawskości, trochę pól i rowów z gigantyczną ilością kwitnących ziół (czy tam chwastów, jak kto woli), trochę Beskidu Niskiego-w lesie pośrodku wyspy. Miałam wrażenie, że przyroda jest tam na pierwszym miejscu. Jeżeli potrzebny jest budynek „techniczny” (toalety, restauracja) przy starym zamku, to dlaczego nie schowac go trochę pod ziemia, żeby nie zaburzal przestrzeni ? Dzięki temu możemy sobie patrzeć na zamek i zielone, a nie na szereg budek z durnostojkami. Nad morzem jest morze - nie ma hoteli, budek i wypożyczalni dziwacznych pojazdów. Na pewno jest bliżej i sporo taniej niż w Norwegii.
    Mam jeszcze pytanie w jaki sposób dbasz o formę. Tylko ćwiczenia, czy też bieganie ?

    A na Nowy Rok życzę Tobie więcej czasu na bloga. Pisz dziewczyno trochę częściej, bo Twoje zdjęcia, teksty są bardzo inspirujące i uspokajające (czasami wywolują takie motyle w brzuchu- hi,hi).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo Ci dziękuję za te miłe słowa. Też bym chciała pisać częściej, ale zwyczajnie nie wyrabiam;) No i tez trochę mam wrażenie że czas blogów trochę zmierzcha, i nikt już blogów nie czyta, to tez specjalnie nie motywuje;)

      Wasze wakacje brzmią zupełnie bajkowo:) A Bornholm rowerem jest na naszej liście! Ale to niech dzieciaki wszystkie będą odpowiednio wydolne:)
      Co do kurtki - jeśli chodzi Ci o tę skórzaną, to Mango.
      W kwestii dbania o formę - głównie kocyk z Chodakowską, plus w miarę aktywny styl życia, choc ostatnio za mocno pod tym względem się rozleniwiłam.
      pozdrawiam!

      Usuń
  4. Super artykuł. Warto było tutaj zajrzeć. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Piękne zdjęcia. Spokój, który dajecie dzieciom i sobie. Cudne! Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Staramy się, ale bardzo daleko nam do oaz spokoju;)
      I ja pozdrawiam:)

      Usuń
  6. Przepiękne podsumowanie, aż chwyta za serce- takie pełne rodziny i bliskosci drugiego czlowieka- nie ma chyba nic piękniejszego. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Your Affiliate Profit Machine is waiting -

    And getting it running is as easy as 1---2---3!

    This is how it all works...

    STEP 1. Choose which affiliate products the system will push
    STEP 2. Add some push button traffic (it ONLY takes 2 minutes)
    STEP 3. See how the system explode your list and upsell your affiliate products all by itself!

    So, do you want to start making money???

    You can test-drive the system for yourself risk free...

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za spędzony u mnie czas i każdy komentarz. Jeśli spodobał Ci się ten post, będzie mi miło jeśli go zalajkujesz / udostępnisz:) Pozdrawiam!