poniedziałek, 1 lutego 2016

one day after another

Dokładnie trzy lata temu przenieśliśmy się do Francji.
Powiem Wam, że te trzy lata to ważny czas był.
Ważny i dużo zmieniający w naszym życiu. Pozbierałam się mocno niedawno z tych zmian wszystkich, ale przyznam, że ciągle kroczę przez to nowe życie mocno chwiejnym krokiem.


Wyjechaliśmy z dziewięciomiesięcznym dzieckiem. W końcu chcieć to móc, jesteśmy młodzi, przygoda i fantastyczna sprawa i to Francja jeszcze do tego. Urządziliśmy się całkiem miło, chociaż było trochę problemów organizacyjnych powiedzmy i co krok potykaliśmy się o niebywały francuski brak elastyczności, ich monstrualną biurokrację i totalny brak dbałości o klienta jako takiego. Ale żyliśmy tam sobie, i w gruncie rzeczy całkiem przyjemnie sobie żyliśmy, powiększając w międzyczasie rodzinę, starzejąc się trochę, przeprowadzając się, organizując francuskie wycieczki większe i mniejsze, poznając, oglądając, smakując i generalnie chłonąc na maksa.
















To był czas maksymalnego zwrócenia się do siebie, zdawania egzaminu z siebie, w końcu byliśmy tam tylko my, z bardzo drobnym drobiazgiem, który, choć najkochańszy, nie ułatwiał sprawy tzw integracji z miłymi choć zdystansowanymi Francuzami. Czas weryfikacji wielu spraw, siebie, priorytetów, własnego zdyscyplinowania i przyjaźni.






























Powrót nie był bynajmniej przybyciem do bezpiecznej i znanej nam przystani, jako że po krótkim wakacyjnym odsapnięciu czekały nas przeprawy mieszkaniowe, związane z zakupem, kredytem, remontem i urządzaniem, z małoletnimi zaczynającymi przedszkole, wspinającymi się na niebezpieczne drabinki i malującymi sobie całą twarz czerwoną szminką. Potem był jeszcze restart mojego życia zawodowego i początek żłobka u córy.

Sporo jak na trzy lata.

Myślałam, co to dla nas, pojedziemy, przeżyjemy fajną przygodę, wrócimy do siebie. Ale chyba się w międzyczasie zestarzałam jeszcze, bo dał mi ten okres w kość. Choć było pięknie, to było trochę trudno, ale dużo mi to dało. Miałam cholernie dużo czasu i możliwości na to słynne poznanie siebie, zupełnie nie zagłuszana, hmhm, światem zewnętrznym.

Minęły trzy lata. Dużo i mało.
Byliśmy ostatnio na imprezie w klubie (wiwat Dziadzia), na koniec jedna piosenka skojarzyła nam się z czasem z przed 2012. Uderzyło mnie, że zmieniło się w naszym życiu od tamtego czasu niemal wszystko. A sedno jest to samo, choć nie takie samo.


17 komentarzy:

  1. Jak na trzy lata zdarzyło się u Was naprawdę dużo!Dzieci, przeprowadzki, inny kraj. Dla niektórych to doświadczenia całego życia. Chociaż, że nie wątpię, że taka intensyfikacja zdarzeń - choć pewnie ekscytująca - nie może być tylko i wyłącznie sielankowa. Mam nadzieję, że teraz trochę odpoczywacie:)Zdjęcia piękne, znów zachwycam się Waszymi wyprawami pod namiot i dzieciakami w nosidłach na koncercie :)Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trochę odpoczywamy,a przynajmniej odzyskujemy oddech;) Dzięki!

      Usuń
  2. Jesteście niesamowici :) Ale przynajmniej czujesz, że żyjesz :) No i wsparcie chyba masz ze strony męża. To najważniejsze, kiedy obie strony chcą wszystko w tę samą stronę garnąć. Mam wrażenie, że duet idealny, pokrewne dusze i w ogóle serduszka i motyle, ach.. ach.. :) Kłócicie się chociaż czasami? :D Martyna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehe. No dobraliśmy się z szanownym małżonkiem i dobrze nam razem po prostu;)

      Usuń
  3. W jakis sposób znam każdy element o którym piszesz ... I przeprowadzkę z dziećmi w moim przypadku (1lat i 3 lata) i naukę języka na żywca , i jak to jest byc zdanym tylko na siebie .... To test dla związku ! Ogromny !
    Wy swietnie sie odnaleźliście :)
    Powrót to nie wejście do tej samej wody ;) to spojrzenie na stare problemy z bagażem zupełnie innych dowiadczen ! Tego akurat nie przerabiałam () bo ja swój dom znalazłam za granicą ;) ale wiem jak bardzo na sie doświadczenie wpływa na postrzeganie "oczywistości "
    Tak , Francja jest mało biurokratycznie przyjazna , właśnie tego doświadczam ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trochę już jesteście na obczyźnie!
      To prawda z tym testem dla związku, wzmacniająca sprawa:)
      pozdrawiam i życzę powodzenia z francuską biurokracją;)

      Usuń
  4. Bardzo fajne podsumowanie i zdjęcia oczywiście też.
    Naprawdę intensywne 3 lata! Szacun, że daliście radę! Ja też ostatnio czuję, że się postarzałam nieco, pamiętam jak wracaliśmy z naszej emigracji w 2010, jeszcze bezdzietni, z takimi gładkimi buziami nie znającymi prawdziwych problemów, dzieciaki urodziły się już tutaj i wiele bruzd nam przybyło na twarzach, a mnie na dodatek siwych włosów w tym czasie :):) Nie wiem, czy to przez Polskę, czy przez dzieci, a może po prostu czas płynie nieubłaganie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, jakoś ten rydwan czasu mknie zbyt szybko chyba;)

      Usuń
  5. Piekny, choc intensywny to byl dla Was czas. Teraz, gdy wrocilas do pracy jest chyba jeszcze bardziej intensywnie?!! Z drugiej jednak strony, jest ta odskocznia, kontakt z ludzmi bez asysty dzieci. Cos czego coraz bardziej mi brakuje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niby tak, ale ja pracuję w domu, więc za wiele tego kontaktu z ludźmi nie ma;) Ale jednak to duża wygoda, coś za coś.
      A to prawda, że tego brakuje mocno!

      Usuń
    2. Jak to jest pracowac w domu? Pracujesz w pizamie, czy w makijazu? Spozniasz sie czasami do pracy? :D Martyna

      Usuń
    3. Żadnych piżam!:D Staram się trzymać wcześniej ustalonego planu, bywa że nastawiam stoper/budzik, żeby coś zewnętrznego mnie trochę "ustawiało";)
      Ale jest fajnie:)

      Usuń
  6. To ogromny bagaż doświadczeń, coś czego nikt Wam nie zabierze, bo pomimo trudności daliście radę. Każde takie przeżycia dają niezwykłą siłę, są niczym motor napędowy i chociaż nie jest lekko pogodzić rodzicielstwo i pracę, to ten hart ducha przydaje się w życiu. Pozdrawiam serdecznie :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, to doświadczenie już w nas będzie:)
      I ja pozdrawiam:)

      Usuń
  7. Trafiłam tu po raz pierwszy i akurat na sumę wydarzeń ostatnich lat. Zdjęcia jak i sama opowieść pokazuje, że przeżyliście kawał cudownej historii. Oczywiście życie niesie swoje trudy, szczególnie życie emigranta.
    Moja przygoda na obczyźnie póki co jeszcze trwa.
    Pozdrawiam serdecznie, trzymajcie się cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. cześć, miło mi Cię tu widzieć, mam nadzieję, że zostaniesz na dłużej:)
      A gdzie na obczyźnie?

      Pozdrawiam!

      Usuń

Dziękuję za spędzony u mnie czas i każdy komentarz. Jeśli spodobał Ci się ten post, będzie mi miło jeśli go zalajkujesz / udostępnisz:) Pozdrawiam!