czwartek, 25 lutego 2016

historie rodzinne


Lubicie historię? I historie? Opowieści o dawnych czasach? Ja bardzo.

Lublin ma historię bogatą i ciekawą,przez wiele lat stanowił trochę bramę między wschodem a zachodem, był wielokulturowy i otwarty.


Po wojnie miasto mocno się zmieniło, a odtwarzaniem jego dawnego kształtu zajmuje się ośrodek Brama Grodzka przy Teatrze NN, mieszczący się (jak nazwa wskazuje) w Bramie Grodzkiej, która jest jednym z najstarszych murowanych budowli lubelskich. Kiedyś była nazywana Bramą Żydowską, bo stanowiła przejście między (bardzo liczną) gminą żydowską, a starym miastem.
Ośrodek zajmuje się historią ludzi, zbiera relacje "świadków historii", gromadzi opowieści o tym, jak było dawniej, jak żyło się tzw zwykłym ludziom. To coś więcej niż dopełnienie lekcji historii, takie relacje dają pełniejszy i autentyczniejszy obraz dawnych czasów, są ciekawsze i bardziej angażujące niż suche historyczne fakty, daty, nic nie mówiące nazwiska i statystyki.


Moja Babcia urodziła się na lubelskim starym mieście, dzieciństwo i młodość spędziła mieszkając w lubelskim Rynku. Po kilku latach krążenia wokół tematu, wybrałyśmy się wreszcie do Bramy Grodzkiej, nagrać jej relację.

Spędziłam blisko trzy godziny na twardym krześle, słuchając jej opowieści o życiu w dawnym Lublinie, o zabawach w leju po bombie nad rzeką, o samolocie, który rozbił się o sąsiednią kamienicę, o Rosjanach, którzy mylili ich dom z sąsiednim domem publicznym i dobijali się do okien krzycząc "dawać diewoczki", o zapachu chleba na ulicy Koziej, o niemieckich żołnierzach, którzy brali kilkuletnią dziewczynkę z loczkami na kolana (i jej strachu, że już jej nie oddadzą mamie), o pradziadku wziętym do niewoli. "Było trudno, ale było też pięknie", babcia uśmiechała się do wspomnień a ja słuchałam zachłannie, bo zawsze takie opowieści lubiłam. Szczególnie, że ta była nie tylko ciekawa, ale też jakoś mnie przecież dotyczyła.



Poszłyśmy potem na kawę, bo w ich dawnym mieszkaniu teraz jest mała restauracja. "Tu była kuchnia, tam stał piec kaflowy, tu lustro, a pod tamtą ścianą tapczan, na którym urodziłam twojego tatę".


Polecam Wam, jeśli będziecie w Lublinie wizytę w Teatrze NN, przenosi w przeszłość dużo lepiej niż wizyta w klasycznym muzeum.






Polecam też rozmowy z dziadkami i wysłuchanie ich opowieści. To wspaniała okazja do poznania własnej historii, ale także własnych dziadków jako młodych ludzi, popełniających błędy, przeżywających przygody (choć w przypadku tego pokolenia nie wiem, czy można mówić o przygodach w naszym rozumieniu ), pierwsze miłości, mających pasje i zainteresowania. To dość niesamowite jest, zwłaszcza, że okazuje się, że jakie by nie były czasy i okoliczności, ludzie są w gruncie rzeczy tacy sami. Dorastają, zakochują się, kłócą, lubią dobrze zjeść i dobrze się bawić, mają dzieci i marzenia, chcą być zwyczajnie szczęśliwi.

8 komentarzy:

  1. uwielbiam takie opowieści:) kilka razy zdarzyło mi sie, że dosiadały się do mnie osoby, kiedy siedziałam na ławce. Dzieki temu wysyłuchałam jak wożoną ciała furmanką i jaki straszny smród był we Wrocławiu nad Odrą...byla też opowieść o czekaniu na syna- czekaniu kilkudziesięcioletnim. Mieszkam w Lublinie 4 lata...ale cały czas mam wrażenie, że go nie znam...niestety

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niesamowite są historie, jakie można usłyszeć od obcych ludzi.
      A Lublina ja też nie znam tak dobrze, jak bym chciała, choć mieszkam tu od zawsze;) Ale wszystko jest do nadrobienia.

      Usuń
  2. Te stare zdjęcia są świetne! Co za klasa! Czy ten mały człowiek z balonikiem to Twój tata?

    OdpowiedzUsuń
  3. Mały człowiek z balonikiem to Babcia właśnie;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale ze babcia ma zdjecie swoje w takim wieku! U mnie w rodzinie to raczej sie nie zachowaly zdjecia babć w wieku dzieciecym. Tym fajniejszy ten wpis teraz :) Martyna

    OdpowiedzUsuń
  5. Moja babcia chetnie opowiada nam historie ze swojej mlodosci, z czasow wojny. Uwielbiam ich sluchac. Niezwykle jest to, ze pomimo dramatu okupacji, babcia wspomina te czasy z nostalgia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, okupacja, wojna, strach, a i tak "kiedyś było lepiej a trawa była zieleńsza"

      Usuń
  6. (Eh nie ma to jak każdy komentarz z innego konta pisać:)

    Moja babcia niestety niedługo przed śmiercią (wtedy jeszcze nic tego nie zapowiadało) w jeden z pięknych dni zeszłego lata opowiedziała mi o uprawach i obróbce lnu w czasach jej dzieciństwa, to jedna z lepszych jej opowieści wywołujących u mnie zawsze olbrzymią falę emocji.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za spędzony u mnie czas i każdy komentarz. Jeśli spodobał Ci się ten post, będzie mi miło jeśli go zalajkujesz / udostępnisz:) Pozdrawiam!