wtorek, 19 listopada 2013

2+1+1


Gdy byłam w ciąży, dowiedziałam się, że teraz to dopiero się przekonamy o prawdziwym życiu.

Że skończą się podróże. A już zwłaszcza te nasze. Pod namiot, w góry, z rowerami. Teraz to co najwyżej wczasy na kwaterze nad morzem. Bo przecież kto to widział dziecko ciągać na jakieś dzikie wyprawy.

Że skończą się imprezy.Bo kto to widział imprezować z małym dzieckiem.

Że koniec z wyjściami. Jakimikolwiek. Żadnych knajp, muzeów, restauracji. Zajęcia dodatkowe (W ciąży zapisałam się na j. rosyjski) się skończą. Jedyne wyjścia to te do klubiku dziecięcego, w starszym wieku sali zabaw.

O książkach można zapomnieć. No, chyba, że będą to poradniki dziecięce, albo książki dla dzieci.

Z filmami to samo nawet jak się zasiądzie do oglądania, to i tak przyśnie się w połowie (o ile dobrze pójdzie). O wyjściach do kina nie wspominając.

I koniec z wydawaniem pieniędzy dla siebie. Zresztą i tak na nic ni będzie pieniędzy bo dziecko to gorzej niż samochód, skarbonka bez dna i niekończące się wydatki. (ale pieniądze na dziecko wydaje się z poczuciem dobrze spełnionego obowiązku, no bo przecież dziecku żałować nie można)

Że kończy się bycie kobietą, teraz czas na bycie mamą. A mama nie miewa zadbanych włosów czy paznokci, własnych potrzeb, czy zainteresowań. I koniec z makijażem, figurą, ubraniem innym niż dreso-piżama.

Generalnie koniec ze wszystkim, co nie ma związku z dzieckiem. Bo teraz dziecko jest najważniejsze, a ty rodzicu (a już zwłaszcza mamo), wybij sobie z głowy swój dotychczasowy styl życia.

Tak słyszeliśmy, zanim Młodzian się urodził. Może trochę koloryzuję, ale nie bardzo.

I urodził się. Pod koniec kwietnia. Po majowym okresie przyzwyczajania się do świata, synek stopniowo i naturalnie przyjął nasz styl życia.

Lato było pełne wycieczek rowerowych, bliższych i dalszych- królewska przyczepka doskonale zdała egzamin. Bezpieczna, komfortowa, szalenie wygodna w użytkowaniu (dla ciągnącego i ciąganego), pełna pomysłowych rozwiązań. Miłe wędrówki z przeszczęśliwym dzieciakiem w chuście. Rewelacyjnych imprez z młodzieżą śpiącą błogo na łóżku gospodarzy lub w wózku. Książek, czytanych głównie w plenerze z dzieciakiem na kocyku obok, w hamaku lub wózku. Wieczornych randek gdy młode poszło spać i wpadli dziadkowie, a gdy nie wpadli - wieczornych seansów filmowych, książkowych lub z grami planszowymi. W sierpniu pojechaliśmy do Zwierzyńca na festiwal filmowy, we wrześniu nad morze, w listopadzie do Krakowa, a na Sylwestra w ukochane góry. A w lutym przenieśliśmy się do Francji.

I jeszcze zaznaczę, że zdaję sobie sprawę, że dzieci są różne, bardziej i mniej wymagające. To nie jest też tak, że dziecko jest nieważne, że nie ma naszej uwagi, narażamy je na niebezpieczeństwa, czy stresy. Jest po prostu członkiem naszej rodziny. Równoprawnym. Staramy się żyć po swojemu, mając świadomość, że małe dziecko ma swoje potrzeby - i te zaspokajamy. Wspominałam już o tym kiedyś, że maluch przede wszystkim potrzebuje bliskości i miłości (szczęśliwych) rodziców - i te otrzymuje bez ograniczeń. A że czasem jest pod namiotem, w górach, knajpce albo u cioć i wujków - to tylko lepiej, chłonie sobie różnorodność świata.



 A teraz słyszę, że jedno dziecko to pikuś. Przy drugim to się dopiero zaczyna... Cóż, przekonamy się ;)

17 komentarzy:

  1. Wszystko zależy od dziecka i naszych chęci, czasem naprawdę niewiele trzeba kawałek zieleni koc i piknik gotowy.
    Gratuluję , nas tez czekają niebawem zmiany w przyroście naturalnym ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Uważam, że wszytko da się pogodzić, oczywiście są pewne ograniczenia, szczególnie na początku, ale im dziecko starsze, to jest naprawdę coraz łatwiej. :) U mnie też niedługo dołączy nowy członek rodziny ;)

    pozdrawiam ciepło i z miłą chęcią obserwuję

    retro-moderna.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Absolutnie się zgadzam ze wszystkim! Dobra organizacja to bardzo wiele.

      Usuń
  3. super, gratuluję :D do nas niedługo dołączy pierwsze małe :D mam nadzieję, że będzie tak, jak u Was :)

    OdpowiedzUsuń
  4. tak, dwojka maluchow to zupelnie inny swiat. ale jak przy pierwszym, jak sie chce...to zle nie bedzie :) zycze dobrze przystosowalnego numeru 2. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Och, Pola, jak bardzo się cieszę :)) <3
    Masz rację, to takie gadanie - wszystko się da zrobić, wiadomo, że nasz świat się zmienia wraz z pojawieniem się dziecka, ale dużo zależy od nas (zwłaszcza np. to, czy mama jest zadbana, czy nie:)) My też się niedługo przekonamy, czy jedno dziecko to pikuś. a konkretnie to w lutym:))

    OdpowiedzUsuń
  6. ojejjj :))))) gratuluje serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Gdy urodziłam Hankę... na trzeci dzień była już na dworze, jak miała trzy tygodnie jechała pociągiem 600km i tak jezdziłam z nią przez dwa lata, raz na miesiąc. Żyła i żyje z nami i o dziwo ma 7 lat, świetnie znosi jazdy pociągiem- zasypia. Bez względu na pogodę chodzimy na wycieczki, w zimie włazimy na Łysicę latem chodzimy po Bieszczadach- Hanka dorównuje nam kroku. Nigdy nie brała antybiotyków... tak czytam i czytam Twoje posty i po tym ostatnim zdałam sobie sprawę że twoje podejście do wielu spraw jest mi bliskie.

    Pozdrawiam,
    M

    OdpowiedzUsuń
  8. bardzo dziękuję za gratulacje i miłe słowa:) Cieszę się, że coraz więcej osób na takie podejście do dzieci
    I ja również gratuluję ciąż!

    OdpowiedzUsuń
  9. Gratulacje! A niech ludzie sobie gadają, jak wolą kisić się razem z dzieckiem, to ich wybór. Twoje dziecko, a zaraz będą dzieci :) są szczęściarzami, że mają otwartych na świat rodziców.
    w ogóle uważam, że dla dobra dzieci nie można się "poświęcać" ani dziecku, to nie służy w rozwoju, ani rodzicom (którzy obrażają się na cały świat jak mały człowiek wyrasta i chce iść w świat, no bo przecież oni poświęcili mu swoje życie, a ono ich zostawia).

    OdpowiedzUsuń
  10. Daleko mi jeszcze do założenia rodziny itd., ale aż się robi ciepło na sercu czytając takie teksty. Wiem, że kiedyś tu byłam, na Twoim blogu, teraz chyba rozgoszczę się na dłużej, dobrze wiedzieć, że istnieją takie 'fajne' rodziny ;) Pozdrawiam, Ania

    OdpowiedzUsuń
  11. kwestia podejścia, jak ktoś uwierzy, że musi się zamknąć w domu i zapomnieć o życiu, to tak właśnie zrobi (najprawdopodobniej przed ciążą też nie był zbyt aktywny) i pewnie będzie mu z tym wygodnie, a i poużalac się nad soba można trochę. łatwo mi teraz o takie ostre opinie, ale 'gdy przyjdzie czas' mam zamiar robić dokladnie tak jak Wy.

    OdpowiedzUsuń
  12. bardzo, ale to bardzo u Was przyjemnie! :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Cudowna wiadomosc ..! ja rowniez mam dwojke i przyznaje, ze wiecej czasu mialam majac tylko jedno ale u nas jest problem, ze nie zawsze mamy z kim zostawic nasze kochane dzieci. Moja mama jest w Polsce a mama mojego meza ma juz swoje lata i z dwoma szalonymi chlopcami nie zawsze daje sobie rade .. :) Pozdrawiam cieplo. M

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za spędzony u mnie czas i każdy komentarz. Jeśli spodobał Ci się ten post, będzie mi miło jeśli go zalajkujesz / udostępnisz:) Pozdrawiam!