czwartek, 6 czerwca 2013

Drobnych przyjemności c.d.


Maj we Francji był tak brzydki, że czerwiec (i wreszcie ciepło) pojawił się zupełnie nieoczekiwanie. Nagle skończył się sezon na szparagi (grillowane,chrupiące, polane oliwą i skropione cytryną... Albo z makaronem, z łososiem, z jajkiem...), truskawki już smakują truskawkami, słodkie, soczyste, rozpływające się w ustach. Pomidory wreszcie pachną, do najlepszej kanapki świata, czyli świeżego chleba z masłem i pomidorem.

Wielogodzinne rowerowanie z rymami tłoczącymi się po głowie. Czytanie na trawie (ukradkiem, gdy Mały Człowiek zajmie się rwaniem trawy albo swoją książeczką).

Ciepłe, tak długo jasne wieczory nad rzeką. Skóra pachnąca słońcem. Dużo piegów.















6 komentarzy:

  1. och tak, szparagi (ostatnio w szynce szwarcwaldzkiej, zapiekane, maczane w jajku na miękko:) no i pomidory! Gdy są takie pachnące nic więcej nie jest potrzebne:)) Cudownie wyglądasz. Promieniejesz! Trudno nie wspomnieć o tych pięknych butach:)))

    OdpowiedzUsuń
  2. Akurat byłam w maju we Francji i praktycznie przez cały nasz pobyt padało, zresztą tak, jak w Polsce. Cudowne zdjęcia.

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam oglądać Twoje zdjęcia :)).

    OdpowiedzUsuń
  4. Piękne zdjęcia Lyonu, a szczególnie nr 4. Pozdrawiam z Prowansji :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za spędzony u mnie czas i każdy komentarz. Jeśli spodobał Ci się ten post, będzie mi miło jeśli go zalajkujesz / udostępnisz:) Pozdrawiam!