czwartek, 9 lutego 2012

50 words for snow

 
Spacerujemy. Jak najczęściej, najlepiej codziennie (jeśli tylko mróz nie jest większy niż -15), chociaż pół godzinki. Wystawiam twarz do słońca, łykam zimne powietrze, słucham skrzypiącego śniegu. Oczy mi łzawią na wietrze, a palce kostnieją, więc tym milszy jest potem powrót do domu na herbatę z lipy z malinami i domowe ciacho. Potem zasypiam kołysana Możdżerem i hamakiem.





4 komentarze:

  1. ale piękne zdjęcia! :)
    pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zdjęcia są świetne!

    pozdrawiam,
    http://kattarzyna.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. uroczo wyglądasz!
    hamak... mi się marzy mój prywatny :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Za każdym razem gdy tu zaglądam zachwycam się zdjęciami :) ślicznie wyglądasz

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za spędzony u mnie czas i każdy komentarz. Jeśli spodobał Ci się ten post, będzie mi miło jeśli go zalajkujesz / udostępnisz:) Pozdrawiam!