sobota, 13 listopada 2010

Facing the wind...



Jesienią łapczywie chwytam ostatnie promienie słońca. Gdy mam możliwość, wychodzę na chwilę, gdzieś pomiędzy deszczem a nocą i wdycham zimne słoneczne powietrze, wiatr pachnący palonymi liśćmi. Nagie drzewa, puste pola, wyschłe trawy… wszystko jakby uśpione, zamarło w oczekiwaniu.

A po takim (raczej nie przedłużanym niepotrzebnie) spacerze z lubością wracam do domu, otaczam się świeczkami, kocem, delektuję jazzem i ciepłą zupą.








7 komentarzy:

  1. Od Twojego bloga bije widoczna błogość i spokój. Aż chce się poszukać w domu jazzowych płyt i patrzeć, jak za oknem wieje wiatr... Ach...

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo ciekawe zdjęcia
    Świetny outfit!

    OdpowiedzUsuń
  3. Pięknie. Przywołałaś klimat jesieni.

    OdpowiedzUsuń
  4. fajna stylizacja,lubię takie

    OdpowiedzUsuń
  5. Piękne 4 zdjęcie :) podoba mi się takie sielskie zestawienie, kolor pomarańczowy jest taki pozytywny :)

    OdpowiedzUsuń
  6. you look gorgeous! such fantastic photos too! xx

    OdpowiedzUsuń
  7. piękne zdjęcia i fajowy futrzak pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za spędzony u mnie czas i każdy komentarz. Jeśli spodobał Ci się ten post, będzie mi miło jeśli go zalajkujesz / udostępnisz:) Pozdrawiam!